Jednym z dwóch swetrów, które poczyniłam dla siebie jest Nelumbo - projekt ujął mnie plecionką od pierwszego wejrzenia udało mi się też uzbierać zawrotną sumę na zakup włóczki Smooshy powiem obiektywnie, że nie widać po swetrze że sama włóczka kosztowała 180 zł naprawdę, nie widać ale jak się to cudo założy to zdecydowanie CZUĆ! jest miękki, ciepły i o cudnym kolorze, którego nie udało mi się uchwycić aparatem pierwsze zdjęcie najbliższe jest rzeczywistości
Nelumbo powstało dwa razy, gdyż za pierwszym rozmiar S okazał się za duży - oj schudło mi się po ciąży...
zastanawiam się, jak to jest, że ludziom takie pomysły na swetry wpadają do głowy jedzą dużo orzechów czy co?
zmiana adresu zamieszkania o 140 km poskutkowała brakiem czasu nie wiem, jak do tego doszło, ale zamilkłam
drutowałam jednak więcej powstały ocieplacze na szyję czapki i swetry i niestety nie zostały uwiecznione na zdjęciach wiadomo, że ładne zdjęcie potrafi wynieść dzieło na wyżyny cudów estetycznych mój aparat jesienią i zimą nie daje rady a zwykłe pstryki telefonem niesatysfakcjonują (ciekawostka: ile rękodzielniczek stało się przy okazji prowadzenia bloga niezłymi fotografkami? - większość, jeśli nie prawie wszystkie)
no ale coś mi się tam udało uchwycić to Sutra Justyny Lorkowskiej - projektantki, którą poznałam osobiście i nawet herbatę razem wypiłyśmy - niesamowicie ciepła i energiczna osoba!
dziwne, od nastu lat dziergam, a dopiero tej jesieni wydziergałam dla siebie pierwsze dwa swetry Sutra jest idealnie rozpisana jest świetnie dopasowana, kobieca i prosta w formie uwielbiam ją! mimo, iż dziergana z Alpaki i trochę mnie gryzie, kiedy ją zakładam to wsmarowuję w siebie tyle balsamu, że żaden robak przez 200 lat mnie nie tknie... trochę to pomaga
jedyną ozdobą są pasy oczek prawych reszta gładka, niczym nie zmącona, co daje pole do popisu dla wszelkich wisiorów i kolczyków